Kompost
 
  Gdy miałem 6 lat, wprowadziliśmy się do "jednorodzinnego" domku, wtedy raczej na peryferiach miasta, który wybudował mój Dziadek (Ojciec Mamy) na 650-metrowej, opadającej za nim gliniastej działce. I od tej pory NIC, co nadawało się do kompostowania, NIGDY nie opuściło tej lokalizacji. Takie śmieci lądowały nisko na końcu działki, przykrywane liśćmi i chwastami. Co pewien czas sterta było przesypywana, czasami zraszaliśmy ją wodą. Po roku można było już przenieść ten materiał na grządki i przekopać je. Po wielu latach głębokie podłoże wciąż jest gliniaste, ale ponad metrowa wierzchnia warstwa gruntu to nasz własny humus, który sam się zrobił i wspaniale działa we wtórnym obiegu lokalnej (to WAŻNE!) materii organicznej...

  Kompostowanie jest najbardziej przyjaznym przyrodzie sposobem na przetworzenie  i zmniejszenie ilości odpadów organicznych. Resztki z ogrodu, kuchni i ze stołu stają się użyteczne, jeśli tylko zostaną poddane odpowiednim procesom rozkładu. Polegają one na naturalnym przetwarzaniu odpadów organicznych przez mikroorganizmy do postaci prostych związków, które mogą wzbogacać glebę dla uprawy roślin. Kompostować można w przydomowym kompostowniku (gotowe są we wszystkich większych sklepach ogrodniczych lub można je sobie wykonać samemu), albo w otwartej pryzmie gdzieś na uboczu albo na tyłach ogrodu.

  Do oczywistej masy odpadów przeznaczonych do kompostowania można dodawać skorupki od jajek, skórki po owocach (podobno po cytrusach nie, bo są opryskiwane chemią, ale czy kilka skórek po grejpfrucie czy małej mandarynce może tak bardzo zaszkodzić? Myślę, że raczej wątpię). Także obierki po warzywach, ogryzki, fusy po herbacie czy kawie (z papierowym filtrem), herbatę ekspresową, ściętą trawę (ale niezbyt dużo na raz), liście, igły z roślin iglastych, gałęzie, ścinki ze strzyżenia żywopłotów, chwasty, małe fragmenty drewniane (wióry, trociny), papier (ale najlepiej niezadrukowany) i tekturę (pokawałkowaną), ścinki z niszczarki do papieru, zużyte chusteczki higieniczne (ale nie te nasączane czymś do wycierania kurzu, lecz te zwykłe, do nosa), papierowe ręczniki, słomę, spadłe owoce, odchody roślinożernych zwierząt, popiół drzewny (zawiera pożądane w glebie związki wapnia i potasu) lub papierosowy (ale któż go oddziela od kiepów? Ja akurat - jak to maniak - go oddzielam...).
 Domowe odpadki organiczne - fot. wymiatam.com


  Nie kompostujemy kości, skór, tłuszczu ani mięsa, zepsutej żywności, gotowanych warzyw i ryb, niedopałków (acetatowe filtry!), odchodów zwierząt które jedzą mięso, nasion (chyba że je zmielimy), leków ani preparatów chemicznych, malowanego drewna. Jeśli chodzi o mnie, to wszystkie te rodzaje odpadów (poza drewnem i chemią) starałem się zawsze dość głęboko zakopać - zadziałają wtedy mikroby beztlenowe, których przykra dla naszego powonienia aktywność jest skutecznie ukryta pod mocno izolującą warstwą gleby, zaś czas w jakim zdołają one rozłożyć te kłopotliwe odpady, przestaje się liczyć. Po prostu - jeśli masz gdzie - ZAKOP i ZAPOMNIJ.
 Ziemia z kompostu

  Uzyskiwany w wyniku procesu kompostowania humus jest najlepszym i najtańszym nawozem organicznym, a sam tryb jego powstawania nie jest uciążliwy, a co istotne - jest praktycznie bezkosztowy. Gdy kompost jest dobrze napowietrzony, nie ma mowy o przykrych zapachach; pracują w nim organizmy tlenowe i nic w nim nie gnije, tylko podlega bezszelestnemu i bezodorowemu rozpadowi. U mojego Dziadka na podwórku było specjalnie ażurowo obmurowane miejsce, gdzie trafiały kuchenne odpadki, chwasty, gałęzie, słoma spod kur (z ich odchodami i piórami), łupiny z grochu i fasoli itp. oraz pomyje. Na wiosnę zamówiony chłop przywoził furę obornika, rozrzucał na grządkach, na to szedł kompost i wszystko razem przekopywano, szykując miejsce na nowe nasadzenia. Nie ma powodu, żeby coś w tych procesach zmieniać - tyle, że nie ma już chłopów z furami i o obornik w mieście raczej trudno. Ale są inne sposoby wzbogacania; w Vancouver w Kanadzie miasto wspiera program powszechnego kompostowania w pomieszczeniach (w garażach, komórkach, piwnicach) i na balkonach, rozdając startery i odbierając potem humus...

  Podczas przerzucania kompostu warto zastosować przesypywanie specjalnymi środkami każdej warstwy o miąższości kilku centymetrów (dwie płaskie łyżki stołowe na każdy metr kwadratowy). To tzw. przyspieszacze lub startery (szczepionki), które aktywizują procesy kompostowe. Ostatnio kupiłem spore opakowanie takiego środka i podzieliłem się z dwoma "rodzinnymi" (patrz niżej) mini-kompostowniami; hula, że hej!

  Nie jest też prawdą, że trzeba poświęcić na kompost sporo miejsca. No, trochę trzeba, ale liczne korzyści rekompensują "stratę" metra czy dwóch gruntu. Nawet w malutkich ogródkach można tak wkomponować nasz kompost w zieleń, że zupełnie nie będzie wadził. Moje obie córki mieszkają w Warszawie; jedna w bloku na parterze w Ursusie, gdzie ma wąski mini-ogródek (niżej), druga w domku w Wawrze z ogródkiem większym, ale nie przesadnie (jeszcze niżej). Obie mają (ode mnie, druga nawet dwa) kompostowniki i kompostują z dumą, satysfakcją i ewidentnym pożytkiem - dla siebie i reszty świata... A zatem nawet w mieście - MOŻNA!


 Kompostownik Aretki
Kompostownik Aretki ukrył się w zieleni...
 Kompostownik Aretki

 Kompostownik Aretki
Kompostownik Aretki w mini-ogródku przy sporym bloku w Ursusie w Warszawie...
 Kompostownik Marcelki 1

 Kompostownik Marcelki 2
Kompostowniki (dwa różne) Marcelki w przydomowym ogródku w Wawrze w Warszawie...
 
  Żeby nie wymyślać prochu na nowo, zacytuję tutaj "Pięć powodów, dla których warto stosować kompost" za witryną www.wymarzonyogrod.pl

Po pierwsze: kompost to substancja organiczna, która za sprawą bakterii, grzybów i drobnych zwierząt ulega rozkładowi. Powstają łatwo przyswajalne związki chemiczne zawierające wszystkie niezbędne roślinom makro- i mikroelementy. Można go stosować w dowolnych ilościach przez cały sezon wegetacyjny, bo nie szkodzi roślinom - nie grozi przenawożeniem i nie uszkadza młodych roślin.

Po drugie: kompost poprawia strukturę podłoża. Dzięki próchnicy, którą zawiera, gleba piaszczysta dobrze chłonie wodę i staje się bardziej plastyczna, a gleba zwięzła i ciężka - pulchna i przewiewna.

Po trzecie: kompost jest przygotowywany w ogrodzie głównie z resztek roślinnych pochodzących z tego miejsca, a więc jak w naturze - po rozłożeniu oddajemy Ziemi materię i energię, które były z niej czerpane.

Po czwarte: do kompostowania nadają się resztki organiczne z gospodarstwa domowego, które zwykle stanowią znaczną część śmieci. Mamy więc dodatkową korzyść - zamiast płacić [słono] za ich wywożenie, wzbogacamy nimi skład nawozu [i odnosimy korzyści ze zwiększenia plonów].

Po piąte: kompost nie ma szkodliwego wpływu na ludzi, ani na rośliny. Stosując go, nie trzeba chronić skóry i przestrzegać okresu karencji.


  Tamże - naprawdę cenne porady: jak przygotować kompost? jak nawozić kompostem? jak przyspieszyć kompostowanie?

  Jak się wszystko dobrze przygotuje, zorganizuje i wdroży - będzie tak jak w znanym powiedzeniu - Ty śpisz, a tam już samo się robi...



  To wszystko jednak dotyczy osób, które mają - choćby najmniejsze - ogródki. A przecież większość nas mieszka w blokach czy kamienicach, zaś naszym miastom daleko do Vancouver... Co robić? Czytałem kiedyś o emerycie, który swoje odpadki organiczne trzymał w wiaderku na balkonie, a raz w tygodniu, w weekend, zabierał je jadąc w odwiedziny do krewnych w podmiejskiej wsi... Robią też tak działkowcy, zabierając różne obierki i inne bio-resztki na swoje działki. Zawsze można COŚ wymyślić!
 
 Słoik pełny fusów z herbaty
  Tutaj - przypadek specjalny. Herbata! Lubię herbatę parzoną w szklance, trzy czubate małe łyżeczki mojej mieszanki herbat (głównie czarne i zielone, ale często jeszcze inne), liściastych. Zalewam susz niewielką ilością wrzątku, przykrywam małym spodeczkiem... i odstawiam, nawet na dobę. Wiem, wiem! Tak się nie robi, co za barbarzyństwo, to zaprzeczenie starożytnych sztuk parzenia herbaty, itd. Ale ja tak lubię, i już. Lubię też, gdy już wypiję swoją herbatę do ostatniej kropli, przełożyć fusy do specjalnego słoika. I tak - co najmniej - dwa razy dziennie, czasem trzy... Słoik zapełnia się w tygodniu przynajmniej dwa razy. Zawartość trafia pod kolejny krzak - i od razu znika! Znika z oczu, bo kolorem przypomina glebę. Ale po kilku dniach znika dosłownie, bo Słońce i deszcz robią swoje. Liście herbaty, po sparzeniu ich wrzątkiem, to czysta próchnica, wprost idealny nawóz dla roślin.

  Podobnie jest z fusami po kawie - choć tego napoju piję już mniej, to jednak trochę ich jest. I też lądują - via ten sam słoik - na grządce. I też znikają błyskawicznie.

  Dzięki tym zabiegom "oszczędzam" sobie rocznie około pięć 10-litrowych wiaderek z organicznymi odpadkami na kompost. Ponieważ robię to już od około 45 lat, wytworzyłem przez ten czas nie mniej niż DWA TYSIĄCE LITRÓW fusów - czyli ich DWADZIEŚCIA HEKTOLITRÓW! Fajna sprawa, czyż nie? Lubię to bardzo!

  Od kiedy (nie tak znowu dawno) generalnie przestałem palić papierosy w kuchni, nie mam tam popielniczki. Gdy jednak CZASAMI zdarza mi się w kuchni zapalić, to popiół strząsam do tego właśnie słoika; wyczytałem gdzieś, że papierosowy popiół jest dobry dla roślin. Więc go nie marnuję... Przynajmniej tak się na coś przyda, bo przecież paląc tytoń - marnuję sobie zdrowie. Niestety, lubię palić...

  Co JESZCZE trafia do tego słoika? Choćby zeschłe listki z domowych "kwiatków" - zbieram je co pewien czas, ściskam w dłoni (kruszą się doskonale), wsypuję tam i mieszam, wstrząsając zakręcony słoik. To jest taki obieg IDEALNIE zamknięty. Ależ ja to lubię...
 

 
 Compost Only

Thanks for Composting!
Compost Only: Paper Plates, Chopsticks, Paper Food Boats, Napkins, Food.
NO MEAT OR BONES


Dziękujemy za kompostowanie!
Tylko kompost! Możemy kompostować: papierowe talerze, pałeczki (ogólnie - drewniane sztućce do jedzenia),
papierowe (kartonowe, tekturowe) pojemniki na artykuły żywnościowe, chusteczki, reszki żywnościowe.
NIE KOMPOSTUJEMY MIĘSA ORAZ KOŚCI.
 

 

Ciekawy znak "czystego recyklingu" - czyli właściwego kompostowania. "Zielone" (czyli biodegradowalne) resztki w obecności powietrza, wody (błękitna strzałka) i bakterii  (tlenowych) przechodzą w postać humusu (strzałka beżowa), by stać sie pożywką dla żywych roślin (zielony listek). Pełen obrót symbolizuje cykle przyrody i świetnie obrazuje naturalny proces przemian materii organicznej. Nie ma kłopotliwych odpadów, nie ma nieciągłości - cykle życia dzieją się łańcuchowo. Możemy tym procesom pomóc - nie przeszkadzając im, a jedynie - minimalnie, racjonalnie pomagając...

 odpadki biodegradowalne - na kompost
Ładny obrazek? Ładny. To kubełek z odpadkami przeznaczonymi do kompostowania. Bardzo ładny.


 

 
Na FEJSIE znalazłem znajomego z dawnych czasów, który działa w szalenie ciekawej dziedzinie probiotyków - polecam!



home  |  makulatura  |  metale  |  plastik  |  biomasa  |  inne odpadki  |  eko znaki  |  partnerzy  |  blog  |  o mnie